Witajcie :)
czytając Wasze komentarze pod ostatnim postem o moim spóźnianiu się tu i ówdzie,
zauważyłam, że nie jest to tylko mój przywilej...
niektóre z Was nawet proponują nie planować, by potem nie być spóźnionym, ale
ja tak nie potrafię...kiedy otwieram oczy już budzę się z wizją danego dnia:)
cóż począć, muszę nauczyć się działać i planować jednocześnie...
u mnie PANI ZIMA postanowiła trochę postraszyć...
jaśniej jakoś na tym szarym świecie się zrobiło i serce szybciej zaczęło bić...
będzie sanna ha ha ha ...
w pracowni też jakoś przytulniej...
u mnie PANI ZIMA postanowiła trochę postraszyć...
jaśniej jakoś na tym szarym świecie się zrobiło i serce szybciej zaczęło bić...
będzie sanna ha ha ha ...
w pracowni też jakoś przytulniej...
hmmm, o czym to ja chciałabym Wam dzisiaj napisać?
...a już wiem...
od dawna noszę się z zamiarem stworzenia na blogu miejsca, w którym mogłabym
zebrać moje prace wychodzące z Różanej pracowni...
to pewne ułatwienie dla mnie, a przed wszystkim dla Was, których
interesuje moja różana twórczość...
tak z potrzeby serca i duszy :) powstał pasek na tle tytułu bloga...
Pracownia "Różana Ławeczka"
klikając, znajdziecie tam moje różane twory, ich wymiary, ceny, stan ilościowy...
niektóre propozycje będą miały swoją historię tworzenia na łamach bloga...
jeśli nasuną się Wam jakieś uwagi, proszę piszcie...
jednocześnie zaznaczam, że nie jest to sklep internetowy,
to tylko domowo-blogowa witrynka z info na potrzeby moich różanych klientów...
(jednocześnie przypominam o działającej już od grudnia Pracowni "Różana Ławeczka"
w PIWNICY mojego domu...Mogilno, ul. M. Konopnickiej 19, ZAPRASZAM:)
reszta informacji na górnym pasku Pracownia "Różana Ławeczka"...
wachlarz moich różanych tworów jak Wiecie jest bardzo szeroki, dlatego
po kolei będę starała się je wprowadzać ...
dziś, kilka moich propozycji już tam znajdziecie...
między innymi
serducho-tablica
jak i moje różane skrzynie, które nazwałam
kuframi wspomnień...
to jeden z moich tworów, które uwielbiam...
buziaki Milusińskich na fotografiach, które przerzucam na kufer metodą transferową,
są magią...moje linie papilarne ścierają się do czerwoności...ale
opłaca się kiedy z białego tła wynurza się obraz Dziecięcia...
oto Jaś i Jego kufer wspomnień...
dodanie transferów...
a potem przemalowanie wszystkiego
spękaczem dwuskładnikowym i przybrudzenie bitumem...
uwielbiam te małe, brudne plamki...
do tego ostre przetarcia grubym papierem ściernym i
efekty upływu czasu gotowe...
każdy kufer jest spersonalizowany, więc każdy wie do kogo on należy...
a żeby było trochę retro, mój M dokręca uchwyty w kolorze starego złota...
...a oto kufer wspomnień dla Lideczki...
...i dla Martynki...
cieszę się, że tak popularne są moje Kufry wspomnień,
miło się robi człowiekowi, kiedy widzi się uśmiech i zadowolenie klienta...
przepraszam, że tak długo Was przeciągnęłam...
zależało mi jednak, by wszystko miało "ręce i nogi"...:)
Cieszę się, że w końcu i to dzisiaj zejdzie z moich barków, bo
uginam się już od nadmiaru prac organizacyjnych...
oto moje dwa równoczesne posty nadchodzą:):):)
Buziaki:)
Aga z Różanej...