wtorek, 24 stycznia 2017

Czuję wolność duszy mej...

 
 
Witajcie:)
 
pamiętam czasy, kiedy zaczynałam moją przygodę z Różaną , kiedy szukałam swojej drogi działania...Wiecie, ze Jestem samoukiem i wszystko co potrafię zawdzięczam wiecznym próbom, podglądaniem tysięcy blogów, szukaniem na yt...
nikt nie sprzeda swojej tajemnicy, więc musiałam działać po omacku...
będziecie się śmiały, ale kiedy kochasz to co robisz przekraczasz granice, których nie dałabyś rady przekroczyć ucząc się od najlepszych...co to oznacza ? stajesz się indywidualny, Twoje prace może nie są najlepsze, ale na pewno nie powielają się...ktoś kiedyś mi powiedział, że zaletą samouka jest to, że Jego prace są zawsze oryginalne...
 
 
wtedy dostałam skrzydeł i zaczęłam szaleć, nie zawsze w dobrą stronę...
nie chciałam, by moje prace, były tylko naklejoną serwetką, marzyła mi się głębia...
nie jestem artystką i nie potrafiłam malować , więc zaczęłam brnąc w kolory, warstwy, struktury, przecierki...
nie chciałam, by moje prace były proste, chciałam, by każdy czuł kawałek mojej duszy włożony w nią... szukałam drogi, która miała mi pomóc w tym... zaczęłam więc przecierać każdy twór, tak bardzo, by z pod warstw farb wyszło drewno, by poczuć jego zapach, by przetrzeć ręką i czuć jego zadrę...wypowiedziałam wojnę lakierom i wszelkim połyskom...
 
 
pamiętam jak kiedyś pewna Pani odbierając z Pracowni kuferek  uśmiechnęła się i powiedziała, że
nie wykończyłam go ...dziwnie się poczułam, bo byłam bardzo zadowolona  z mojej pracy...
Kobieta otworzyła skrzynkę, przetarła ręką, a potem zapadła cisza...
" To się nazywa poczuć się blisko natury... pod ręką czuję drewno, nie kawałek pięknie oszlifowanego materiału, to prawdziwa praca ..."
o Boże, już nie pamiętam dokładnie, co ta Kobieta jeszcze mówiła, ale w tym momencie po raz kolejny wyrosły mi skrzydła i choć w tym czasie było mi bardzo ciężko prywatnie...uniosłam wysoko głowę i przyrzekłam, że już nigdy się nie poddam, że moje miejsce jest właśnie tutaj, a to co robię to największy dar jaki mogłam otrzymać od tego Pana z góry...
 

 
 pewnego dnia przeglądając blogi znalazłam Karolinę z przetarłosię...
co ta Dziewczyna tam wyrabiała? oglądając Jej prace poczułam się taka malutka...
ta technika jaką pracowała, była nie do okiełznania...
przecierki, chlapanie patyną, nakładanie struktur, transferów- czysta magia...
nieśmiało podglądałam Jej prace, próbowałam rozszyfrować działanie...
to było to, co mi w duszy cały czas grało, droga, którą i ja chciałam iść, ale nie chciałam podpowiedzi...oglądałam zdjęcia prac Karoliny, robiłam notatki:)  i starałam się szukać własnej drogi...
nie miałam przyjemności obejrzenia prac Karoliny na żywo,
ale dzięki Niej i mojemu uporowi jestem, gdzie jestem i teraz właśnie w tym momencie
szczerze DZIĘKUJĘ Karolino, za każdy post i każdą uwagę...
zapraszam Was do przetarło się...

 
...reszta to już moja bajka...to mój pomysł na Różaną...
przestałam szukać, bo najważniejsze podpowiada moja dusza...
czuję się niezależna i pełna siły wewnętrznej...
ważna jest też moja ukochana Rodzina, która wspierała mnie i nie pozwoliła bym się poddała...

 
 
 ale były też i inne Dziewczyny, które swoimi pracami ( pewnie o tym nie wiedziały)
też mnie wzruszały... jedną z nich jest Agata z  światnakasztanowej...
to Dziewczyna, która też marzy o swojej pracowni i wierzę, że Jej  marzenie się  spełni...
w swej skrytości  ma piękną duszę i w swoich pracach ją uzewnętrznia...
musicie zobaczyć koniecznie...
 
 
 
 
 
dugą, a właściwie trzecią Dziewczyną, o której chciałam wspomnieć jest Kasia cat-arzyna ...
uwielbiam Jej czystość prac, to francuska elegancja...
mnóstwo detali sprawia, że czuje się dopełnienie i chce się jeszcze...
Kasia nadaje drugie życie starym meblom...dla mnie to obrazy, tam czuje się spójność...
wzór, kolor, detale...
ale to nie wszystko, ta Dziewczyna robi piękne kartki, ozdoby, dekoracje...
Jej dom to skarbnica jej prac, tam również można poszukać czegoś dla siebie...
dzięki Niej na przykład przypomniałam sobie o wałku do malowania wzorów na ścianie...
pamiętacie takie stare maszynki i wałki z przeróżnymi wzorami?..
 mam swój ulubiony i teraz zdobi moje ściany na klatce schodowej...
jeśli chcecie naocznie przekonać się o tym co piszę , zapraszam do Kasi i Jej królestwa...
 
 

 
 
***
a teraz trochę o mojej dzisiejszej pracy...
to skrzyneczka, którą mogłam pozwolić sobie tak brzydko powiem "spaprać" tak jak ja to lubię,
dać ujście swojej energii:)
warstwa po warstwie nakładana, by potem móc ją zedrzeć i odzyskać drewno...

 
potem spatynować, pędzlem zachlapać i dodać  kilka pieczątek...

 
na koniec całość przewiązać tasiemką, bo pamiętajcie detale są bardzo ważne...
 


 
a, że to skrzyneczka z okazji 18-tych urodzin Basi, to i życzenia muszą być...

 
 
a wszystko przez Karolcię i Agatkę:)
oj Dziewczyny czyżbym znowu nabrała wiatru w skrzydła...?
Pozdrawiam Was i Bądźcie moją inspiracją:)
 
***
 
mam nadzieję, że nie zanudziłam Was moją historią...
tak jakoś mi się dzisiaj zebrało...może wolność duszy to sprawiła, a
może Wasze pytania, o początek Różanej...
 
uciekam i życzę Wam pięknego dnia
 
Buziaki
Aga z Różanej

wtorek, 17 stycznia 2017

Z Nowym Rokiem, Nowy Post...



 
Witajcie:)
 
echo roznosi się po kątach...wcale się nie dziwię, bo przecież kto będzie zaglądał
na Różaną, kiedy się tutaj nic nie dzieje...
oj działo się oj działo uwierzcie...
listopad razem z grudniem tak szybko mi upłynęły, że strach opowiadać...
nowe projekty, burza w głowie, a wszystko dlatego, że starałam się ogarnąć cały ten bajzel ...
w ogóle ten rok był dla mnie bardzo szybki...wszystko działo się tak jakby bez mojej wiedzy...
nawet nie miałam czasu na odwiedzenie Was i poczytanie,  a
co dopiero napisanie na Różanej...
 
ale dosyć narzekania, idzie Nowe...
 dziś 17 STYCZNIA 2017 i z Nowym Rokiem, Nowy Post...
  
Pani Zima postanowiła zrobić nam figla i przeniosła się na początek roku...
trochę smutno, bo święta bez śniegu to żadna frajda... dobrze, że chociaż teraz szasta śniegiem, kiedy Dziatwa ma ferie...
dziś odwiedził mnie Pan Listonosz, ja mu, że zimno, a On na to Pani co to za zimno...
jeżdżę rowerem i ani jednego sopla na nosie...co to za zima...ech...
myślę sobie jakiego sopla?...lepiej nie pytać, bo mój Pan Listonosz jak coś powie,
 to strach powtarzać hihihihi...taki to śmieszy Człowieczek:)
 
Nowy Rok, nowe plany i nowe pokłady sił... zaczęliśmy od wykonania skrzyni na zamówienie...
mój Tomasz zabrał się ostro do działania i tak powstała
Anabell
 
 
to skrzynia, którą moja Znajoma zamówiła na przydasie dla swojej Córci...
w tamtym roku robiłam dla Niej lustro, teraz Tomasz zbił  skrzynię, by Mała miała, gdzie trzymać szczotki i przybory do włosów...
skrzynia utrzymana w stylu shabby chic pomalowana jest farbą kredową, przetarta i zabezpieczona woskiem, ozdobiona delikatny transferem ...
 

 
boki i przód wykonany jest z dechy o grubości 2 cm,

 
tył skrzyni jest lekko zaokrąglony i wycięty z dechy o grubości 1cm,  
na ściance są dołożone haki do zawieszenia,
tak na wszelki wypadek, bo taka skrzynia może nam posłużyć jako koryto na zioła, już niebawem przedwiośnie i wiosna, więc czas będzie na wysiew...

 
głębokość idealna do wkładu donicy...

 
 niebawem w Pracowni pojawi się kolejna Anabell, więc jeśli tylko Macie ochotę zapraszamy:)
 
***
 
ach jak fajnie znowu być z Wami...język kołkiem mi stoi, bo tak dawno nie pisałam...
częściej teraz bywam na Instagramie, choć to żadna duma, bo tam liczy się raczej pojedynczy obraz niż pisanie, tzw. szybki przekaz wiadomości...ale są i też dobre strony, bo poznałam tam fajne Kobietki, z którymi nawiązałam kontakt...kilka z Nich prowadzi własnego bloga, co poszerza kręgi
znajomości...są też takie Dziewczyny, z którymi znamy się prawie od zawsze hihihi, z naszego świata  blogowego , ale nie będę Ich wymieniać, Dziewczyny przepraszam nie chciałabym żadnej z Was pominąć...
 
Uciekam i czekam na Was, mam nadzieję, że nie zapomniałyście o mnie i mojej Różanej:)
 
Buziaki
 
Aga z Różanej