piątek, 30 września 2016

O tym jak stare drzwi stały się wieszakiem...


Witajcie:)

najpierw podziękowania za Wasze odwiedziny i komentarze pod moim wakacyjnym postem...
miło Was znowu czytać:)

dziękuję również mojej wiernej Czytelniczce za spotkanie i odwiedziny na Różanej...
Pani Monika podczas swojej wakacyjnej wycieczki, odwiedziła moją Pracownię i  tym samym zrobiła mi wielką niespodziankę...
( Pani Moniko myślę, że teraz będzie Pani mogła zostawić swój komentarz pod postami Różanej )

***
a teraz o tym co słychać na Różanej...
za oknem piękna złota jesień......miło jest cieszyć się kolorami i oddychać świeżym powietrzem...
dzięki takiej pogodzie mogę  nadal wykonywać "grubsze" prace w moim sezonowym warsztacie...
 wiem, że ta piękna aura pewnie kiedyś się skończy i zaczniemy otulać się szalami i zakładać płaszcze...
nie wiem jak u Was, ale u mnie zawsze był problem z wieszakiem...
nie chciałam takiego zwykłego...
zawsze marzył mi się taki wieszak zrobiony ze starych drzwi...
tylko gdzie takie poszukać???
macie tak, że jak odpuszczacie i dajecie sobie oddech , to za zakrętem pojawia się światełko?
podczas remontu mojej kuchni poznałam Pana Stolarza, który
gdzieś tam w warsztacie takie drzwi "starowinki" posiadał...och...
nawet trzy warstwy farby mnie nie przeraziły...plan był taki:
dokopać się do drewna:)
 
 


 
...no i oto po nałożeniu płynów wszelakiej maści, ścieraniu szlifierką oscylacyjną
dotarliśmy do jaśniutkiego drewna, pełnego dziurek od kornika i sęków...
mój M bardzo był mi przydatny, bo sił czasami i mnie brakuje...

 
  celowo w rogach i zakamarkach zostawiłam farbę...chciałam, by widać było ich starość...
to taki dodatkowy element dekoracji...
 
 
kiedy DRZWI przetarłam od kurzu i resztek farby, mogłam zacząć dalsze prace...
wiedziałam, że nie będą tym razem białe, ponieważ nie po to dokopywaliśmy się do surowego drewna, by teraz je pokryć kolejną farbą...
 celowo w rogach i zakamarkach zostawiłam farbę...chciałam, by widać było ich starość
wybór padł na WOSK...
 
 
do nałożenia użyłam gąbki, którą równomiernie rozcierałam wosk...
konsystencja wosku pozwala na pobielenie surowego drewna, a przy okazji uzyskujemy zabezpieczenie przed uszkodzeniami i zabrudzeniem...
wosk po wyschnięciu pozwala na to byśmy mogli przedmioty nim zabezpieczone przetrzeć wilgotną szmatką i nie uszkodzić... to tłusta powłoka, która jest idealna w utrzymaniu czystości, a przy tym nie ma połysku, jest w dotyku aksamitna i naturalna...
Pamiętajmy tylko, że wosk osiąga swoje wartości po ok 4 tygodniach, dlatego nie powinniśmy skracać jego czasu karencji...
 

 
 
 
 
 
 
kiedyś na Kurka Starocie na FB znalazłam piękną koronę, leżała w kartonie, aż do teraz...
elementy są podoklejane i nie jest z jednolitego drewna, ale mój rustykalny wosk, z którym się prawie nigdy nie rozstaję, zakrył jej niedoskonałości...
 
 
 
później po lekkim przesuszeniu mój M przygotował koronę do montażu...



 
kiedy korona została zamocowana, mogliśmy po dokręcać  stare mosiężne haki na ubrania, które
już od bardzo dawna czekały na swoją kolej...
uwielbiam takie "gracioły" niby od pary, a mają swoje miejsce na ziemi:)
 
 
 
 
 
poduszeczki-zawieszki wyhaftowała dla mnie Joasia z stitch_decor  z IG
 
 

 
 
 


 


 
 
 
warto czasami poczekać, by spełnić takie małe marzenie:)
 
Buziaki:)
Aga z Różanej