wtorek, 31 marca 2015

Kiermasz Wielkanocny w strugach deszczu...

 
Witajcie:)
oj dzieje się u Was, dzieje...
ja jak zawsze spóźniona, chociaż szczęśliwa...
uśmiech nie schodzi mi z twarzy, choć ostatnimi czasy pracowni prawie nie opuszczam, ale
od początku...
okres przedświąteczny jak zawsze dla każdej z nas to czas wzmożonej pracy...
ja w ostatniej chwili jeszcze załapałam się na dwa
 KIERMASZE WIELKANOCNE, o których chciałam Wam napisać...
pierwszy w rodzinnym mieście mojego M.
To trzygodzinne wystawianie własnych tworów na hali sportowej.
 Może mało klimatycznie, ale zawsze nic na głowę nie pada:)


moi Mali Klienci:)


miło i sympatycznie wśród drobiu:)


...
 o drugim KIERMASZU napiszę Wam troszeczkę "rozleglej", dlaczego? poczytajcie same...
drugi KIERMASZ odbył się w Pobiedziskach, gdzie wystawiałam moje różane twory podczas
Świąt Bożego Narodzenia...atmosfera niezapomniana !!!
na KIERMASZ WIELKANOCNY dostałam się rzutem na taśmę, bo jako ostatnia z nr 13:)
trzy dni do późnych godzin nocnych przygotowywałam wianki, malowałam KRÓLASY itd...
w niedzielę razem z moim M zapakowaliśmy auto i wyruszyliśmy w drogę...
wydawało mi się, że KIERMASZ będzie znów pośród pięknych drewnianych "domeczków", które byłyby piękną oprawą NIEDZIELI PALMOWEJ...
z workiem mchu, palmami i całą resztą wjechaliśmy na pobiedziski ryneczek i oszalałam...
zamiast drewnianych "domeczków", stały ubogie w wygląd stoliki z parasolami...
śmiech ogarnął mnie nie lada, ponieważ pogoda jaką zapowiadali synoptycy
 była już z góry znana DESZCZ i WIATRY, więc rozumiecie mnie chyba skąd ta ironia:)
ale nic, trzeba cieszyć się z tego co mamy, więc dalejże zaczęliśmy wypakowywać
różane twory. Nie minęła chwila, a wiatr tak wzmógł swój podmuch, że
 mój mech, który miał być ozdobą stołu, pofrunął na bruk...
o nie pomyślałam , mchu nie będzie ...!
drewniane twory też przewracały się, wianki dobrze, że były przywiązane, bo pewnie też by pofrunęły...wszyscy Wystawcy byli bardzo rozczarowani organizacją, ale co tam damy radę!!!
pyszny żurek i dobre humory, jakoś nas podtrzymywały na duchu...
odważni Kupujący, ubrani w grube kurtki i zabezpieczeni w parasole oglądali  nasze stoiska ...
po godzinie zaczęła padać mżawka, niebo zaniosło się chmurami i....lunął DESZCZ...
nie uwierzycie...super parasole powiewały na wietrze, a nasze twory
 ( mówię tutaj o każdym z wystawiających się) były MOKRE!!!
przykro, kiedy Ktoś Kto organizuje taki KIERMASZ nie pomyśli o Wystawcach...
to nie są prace, które zakupiliśmy, MY je wykonujemy własnoręcznie wiele godzin, dlatego tym większy żal, że Ktoś wiedząc dobrze jaka może być pogoda przygotował takie stanowiska!!!
Ktoś powie " mieli za darmo"- Uwierzcie, wszyscy jak jeden mąż zgodzilibyśmy się na symboliczną wpłatę i zapewnienie godnych warunków...
Och nerwy mnie poniosły, bo...szkoda mojej i innych pracy, wszystko zmoczone nie nadawało się do sprzedaży, nie mogłabym stać w deszczu  i reklamować Różanej Ławeczki, a zresztą Komu? skoro wszyscy uciekli do domów...
Kiedy tak staliśmy w strugach deszczu i patrzyliśmy jak mokną nasze prace, do naszego Różanego stoiska podeszła pewna starsza Pani i rzekła " Kochani, szkoda Waszej pracy, tu i tak nikt nie zajrzy, wszyscy pójdą do kościoła i porozchodzą się do domów", zakupiła króliczka i poszła w kierunku pewnie własnego domu...i to była kropla, która przelała czarę goryczy...razem z pozostałymi zaczęliśmy zwijać nasze mokre wystawki...
 i tak zakończył się KIERMASZ WIELKANOCNY w Pobiedziskach...
może pomyślicie, że to porażka? Nie, z pogodą się nie dyskutuje, każdy Organizator powinien o tym wiedzieć i na tym mój wywód się kończy...
szkoda mi tylko moich Klientów z Pobiedzisk i okolic , z którymi umawiałam się na spotkanie,  którzy przyszli, a Różanej już nie było...
Kochani przepraszam Was, ale wstyd dla mnie byłby ogromny sprzedawać Wam te zamoczone twory...jeszcze raz PRZEPRASZAM i myślę, że Organizatorzy następnym razem pomyślą...
a tutaj kilka zdjęć z
WIELKANOCNEGO KIERMASZU w Pobiedziskach
jeszcze przed ulewą...












 Kochane moje, mam nadzieję, że Wasze KIERMASZE były lepiej zorganizowane, a pogoda była dla Was łaskawsza:)

Buziaki:)
Aga z Różanej

sobota, 21 marca 2015

WIOSNA Panie Dzieju, WIOSNA...:)

 
 
 
Witajcie:)
 
no i przyszła, dumna i taka świeża...
roześmiana promieniami cieplutkiego słońca, rozśpiewana trelem ptaków, radosna...
 
kiedy tak spojrzałam na te cuda przez okienko mojej pracowni,
 
 
 
 postanowiłam, że sprawię sobie wagary, a niech tam...:)
przecież i mnie się należy trochę świeżego powietrza...
 wczoraj przywiozłam z Monią kosz pełen mchu, więc postanowiłam jak co roku obłożyć moje donice i korytka nim, to super pomysł kiedy chcecie zakryć niechciany widok donic...polecam
 

 
 
przy okazji zrobiłam mały porządek na moim ganeczku...
zawiesiłam wiosenny wianek z sasaneczką i ptaszkiem, oczywiście w kolorze jaki u mnie obowiązuje-zielonym i niebieskim:)
 


 
królice też już dumnie stoją i witają Gości Różanej...
 
 
 a w dzbanku moczą się gałązki wiśni i jaśminu...
 
 
                                            



 
a teraz trochę WIOSNY w moim ogrodzie...
 













 
najbardziej jestem dumna z mojej dwuletniej MAGNOLII, już myślałam, że pójdzie na stratę, a
Ona wystawiła do słonka dwa pączki...
będę czekać na to kwiecie...


 
AZALIA też taka trochę przestraszona tymi porannymi przymrozkami...

 
za to POWOJNIKI miewają się całkiem dobrze, chyba już zahartowanie mają za sobą...
 
 
...a to jeszcze suchy kwiatostan, piękny prawda?


 
 
 ***
 
teraz Was zaskoczę, bo dzisiaj zahaczyłam też o kuchnię ha ha ha , tak, tak
dobrze czytacie...te, które znają mnie troszeczkę, parskają na pewno śmiechem, ale
od czasu do czasu też tutaj przebywam:)
jak WIOSNA to i nowalijki wiosenne, którymi zaraziła mnie Monia...
Monia to moja Psiapsiółeczka, która dba o dożywianie mojego ciała, a więc przyniosła mi ostatnio pyszny gziczek, taki serek z rzodkiewką, ogórkiem i szczypiorem...
na pewno Wiecie, co to takiego, no więc poprosiłam moją kochaną Mamusię, kiedy szła do sklepiku, by zakupiła te cuda wiosenne i też stworzyłam WŁASNY twarożek, a żeby nie być
gołosłowną oto on, ha ...
 
 
 
na koniec macham do Was moje kochane Duszyczki, które Jesteście ze mną na Różanej...
(wyglądam jak dzisiejsze zaćmienie ha ha ha ...) 
 
 
 
 
Buziaki
Aga z Różanej
 
 
Ps.
 
"Człowiek nie ma możliwości, by wszystkim czynić dobro, ale ma możliwość, by nikomu nie czynić zła."
 ...i dlatego mam do Was ogromną prośbę...
nasza blogowa koleżanka Aga z Moje Ręczne Hokus Pokus tu  wraz ze swoimi córeczkami poszukuje pracy i mieszkania najlepiej w Poznaniu...
jeśli Ktoś z Was mógłby pomóc tej Dziewczynie w jakikolwiek sposób
 to proszę o kontakt z Agą...
to bardzo zawiła sprawa, a nasze państwo niestety nie potrafi jej pomóc, więc pomyślałam o Was Kochani, bo w NAS POTĘGA!!!
Dziękuję w imieniu Agi i swoim