czwartek, 26 września 2013

Nasza praca Nas wyróżnia...


... bycie chorą czasami ma też dobre strony :):):)



Witajcie:)

Jestem przeszczęśliwa, że mogłam Was zainspirować do działania...
Mój jesienno-różany wianek nie jest może odkryciem, ale
sprawdził się w 100 procentach...
Sprawdził ? 
tak jego zadaniem było 
zaproszenie Was do działania...
i tak się stało...
zachęciłam Was i teraz czekam na Wasze prace...

Dziękuję również za dobre słowo, które pomogło pokonać moje przeziębienie, a 
Brygidzie za Aspirynę ha ha ha ...

teraz jak się kuruję, mam czas na kolejne podziękowania...
miło mi, że doceniacie moją pracę i chętnie na Różaną Ławeczkę zaglądacie...
Staram się jak mogę, byście nie były znudzone, ale zawsze coś dobrego z Niej wyniosły...

Dziękuję za wyróżnienie od 


i


Dziewczyny wyróżniły mnie, więc nie mogę przejść obok, bo
są to Wasze uznania za moją pracę, a 
TAKIE trzeba  doceniać...
dlatego WIELKIE DZIĘKI:)

PRZEPRASZA jednak za brak nominacji
na kolejne blogi, bo jest mi JUŻ trudno wyróżnić...
coraz bardziej zaprzyjaźniamy się blogowo i nie potrafię
dokonać wyboru...
Każda z Nas jest inspiracją dla drugiej i praca  Każdej z Nas wyróżnia się
dlatego 
wpadłam na genialny pomysł, by wyróżnić wszystkie te blogi, które zostawiają 
komentarze pod moimi postami...

DZIĘKUJĘ :)

A oto mój banerek dla Was
( jeśli macie ochotę to zapraszam do wklejenia )



" Nie trać czasu na krytykowanie innych, ganienie ich dzieł,
pracuj nad swoim,
poświęcaj mu wszystkie godziny.
Reszta to czcza gadanina albo wymysł.
Trzymaj się tego, co w Tobie prawdziwe albo nawet wieczne..."
. Emil Cioran

Buziaki :)

środa, 25 września 2013

Jesienne Róże...


Witajcie:)

Dziękuję z całego serca za piękne komentarze pod moimi postami...
jestem Wam wdzięczna, że moja "twórczość" nie pozostaje bez echa...
i właśnie dla Was wymyśliłam twórczy plan...

Każda z nas spaceruje i zbiera wszelkie doskonałości 
Pani Jesieni...
ja tym razem postawiłam na liście klonu i ...
uwiłam kolejny wianek :)

dlaczego Jesienne Róże?, bo kolor liści 
sam dyktuje nam barwę jaka będzie dominująca...

moje pierwsze takie Róże wykonałam parę lat temu...
dziś wracam i pragnę podzielić się z Wami tym pomysłem ...

Co jest nam potrzebne?


liście klonu
drucik
sekator
podkład, który będzie służył za wianek
klej na gorąco

Zaczynamy...:)

Pierwszy etap to środek naszej Róży...







  ...zwijamy w rureczkę...



...okręcamy drucikiem i oto nasz środek ...


Drugi etap to płatki Róży...




                                   
zwijamy liść podobnie jak wcześniej, tylko nie robimy rurki...
okładamy nasz środek Róży dookoła, tak by
powstała główka ...





na koniec mocujemy wszystko drucikiem i zabezpieczamy, by
nasza główka była trwała...


oto gotowa Róża...


Etap trzeci to montowanie naszych Róż na wianku...


nasza Róża ma ogonki, które musimy obciąć u nasady główki...


...a następnie przyklejamy ...
ja okleiłam cały wianek, ale można ozdobić tylko część naszego podkładu...
interpretacja dowolna...


oczywiście dodałam coś od siebie :)
wianek jest na tyle kolorowy, że dokleiłam tutaj tylko małą kokardkę...


Myślę, że pomysł na jesienny wianek spodoba się Wam i wyruszycie na 
poszukiwanie klonowego liścia...
Pamiętajcie, żeby liście były świeże i suche, bo mokre mogą Wam zajść pleśnią...



Udanej i owocnej pracy...
Pochwalcie się swoimi różanymi wiankami  jeżeli takowe zrobicie...:)

a na koniec piosenka z dawnych lat...




Buziaki:)


wtorek, 24 września 2013

Koncert na dwa świerszcze...





Witajcie:)

Dziękuję za dobre słowo...
Nie pozostaję sama z moją SZafą...
wywarła Ona na Was również pozytywne wrażenie, bardzo się cieszę i jeszcze raz DZIĘKUJĘ...:)

...kto by się spodziewał, że lato umknie tak szybko, a zawita
Dumna, pełna kolorów Pani Jesień...
tak, tak mamy już Jesień ...:)
nostalgia wkrada się pod poduszkę, a za kominem
słychać cykanie Świerszcza...

w szafie zrobiony porządek...
letnie rzeczy poszły w głąb szafy, a ciepłe swetry
uśmiechają się swoim ciepłym splotem...


co lubicie najbardziej w czasie trwania Jesieni...?
ja lubię jesienne wieczory...
lubię je za ciepły blask świecy...
kiedy zapada mrok mój dom tonie w lampkach, lampionach...
staram się otaczać dużą ilością tego ciepłego blasku...
nawet ostatnio podzieliłam się nim z moją Psiapsiółką...

oto lampa dla Niej na długie samotne wieczory...




Lampa jest piękna,  zrobiona w stylu schabby chic...
masywna noga pięknie komponuje się z całością...
( nowy abażur już czeka, ten tylko jest na potrzebę ujęcia)

dodałam również drewniany segregator w ukochane róże...
będzie mogła zbierać wszelaką korespondencję , która potrafi się gubić
(wiem coś o tym:))





postarzyłam go woskiem i dodałam paru kropek, by wydawał się 
bardzo stary...
to moje pierwsze kropkowanie, więc brakuje mi jeszcze wprawy, ale...
do całości dodałam transfer z mojej netowej biblioteczki...









( pamiętajcie o lustrzanym odbiciu! )

...to na tyle na dziś...
chyba coś mnie rozkłada...
psikam, prycham, może to jesienne przeziębienie mnie dopada...:(
dużo zdrówka Wam życzę i nie dajcie się melancholii...
na koniec zamiast cytatu piękna piosenka 
Magdy Umer...


                                         

Przesyłam Wam gorące buziaki:)

w którym biorę udział, więc skromnie zapraszam do głosowania...
DZIĘKUJĘ:)


poniedziałek, 23 września 2013

Historia pewnej SZafy...




Witajcie:)

Dziękuję za Wasze przychylne nastawienie do mojej przygody z florystyką...
Cieszę się, że i Wy podzielacie moją radość...

ale dzisiaj nie o tym...
Pamiętacie jakiś czas temu wspomniałam Wam o pewnej
starej SZafie od Cioci Róży...
SZafa wspaniała tylko, że Panowie, których zadaniem było
rozłożenie jej na części, zbytnio się nią nie przejęli i
bidulka strasznie ucierpiała...
SZafa stara, ale jaka piękna...
ma szybki w drzwiach i piękne duże lustro...
co prawda mój M nie był zbytnio zadowolony, kiedy oznajmiłam mu, że
SZafa zostaje z nami i będzie służyć nam do końca naszych dni...
ale jak się bardzo kocha, to wszystko jest możliwe, więc
udobruchałam go i SZafa została...:)

oto jej początki...








to pozostałości po sąsiadach:)
no, ale i to ma swój urok...prawda?:)



co prawda jej stan nie pozwalał na to, by 
od razu stanęła w naszej sypialni, ale...
po długich zaprawkach, poprawkach, malowaniu w końcu 
mam ją u siebie ...



a teraz trochę o SZafie...
schabby chic to, to co misie lubią najbardziej...:)
właśnie taka jest moja SZafa
nie mogłam zostawić jej w jej naturalnym kolorze, ponieważ
była za bardzo zniszczona, ale wystarczyło 
pokryć ją farbą i zetrzeć wszystkie ostre krawędzie,
a moim oczom ukazało się CUDO:)


oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie dodała drobnych detali...
mowa o  pięknej zazdrosce robionej na szydełku, w szybce SZafy...



są i stare kute zamki...


... i moje ulubione dekory, które dodają SZafie tego szyku ...





Teraz mój romantyczny wianek znalazł swoje miejsce...



SZafa nadaje naszej sypialni tego smaczku...
STAROŚĆ to jej atut, czyni ją jeszcze bardziej piękną ...
oto mebel z DUSZĄ...:)



"Skoro nie można się cofnąć,
trzeba znaleźć najlepszy sposób, by
pójść na przód..."
Paulo Coelho

Buziaki:)