wtorek, 26 grudnia 2017

Życzenia...


Pomódlmy się w Noc Betlejemską,
w Noc Szczęśliwego Rozwiązania,
by wszystko się nam rozplatało,
węzły, konflikty, powikłania.

Oby się wszystkie trudne sprawy
porozkręcały jak supełki,
własne ambicje i urazy
zaczęły śmieszyć jak kukiełki (…)

Niech anioł podrze każdy dramat
aż do rozdziału ostatniego,
i niech nastraszy każdy smutek,
tak jak goryla niemądrego (…)
             ks. Jan Twardowski


Kochani życzę Wam Miłości w te święta Bożego Narodzenia , niech ten czas zatrzyma nas na chwilę i sprawi, że znów poczujemy się jak Dzieci, niech opłatek otworzy nam usta na to co nie wypowiedziane, niech bliskośc Tych, których kochamy będzie ciepłem, który ogrzeje nasze serca...

Aga z Różanej



czwartek, 7 grudnia 2017

Czas...


Każda z Was pewnie czuje już oddech świąt na swoich plecach...to takie normalne , wraz ze zmianą czasu, tego czasu wciąż nam mało...pędzimy ja oszalałe i staramy się nadrobić to co już za nami...a może by tak dać upust emocjom, usiąść i po prostu być...spróbować się cieszyć tym, co już mamy, albo co jest w naszym zasięgu...nie patrzeć na innych, nie robić sobie wyrzutów sumienia, tylko wbrew pogodzie i innym przeciwnością losu robić swoje... Pomyślicie : łatwo powiedzieć, pewnie, że łatwo, gorzej z wprowadzeniem go w życie:) bo i ja jestem po tej samej stronie co Wy...mało tego wymyśliłam sobie jeszcze remont sypialni i samodzielne malowanie szafy, o którą poprosiłam Pana Stolarza, to tak żeby nie było łatwiej...


ale my nie możemy narzekać, choć ostatnie dni staram się przeżyć jak najlepiej i mega intensywnie na przekór melancholii i spadkowi formy psychicznej, brak słońca , deszcz i wiatry to moja zmora , do tego ciągłe myśli zżerają moją energię, której powolutku coraz mniej...zastanawiam się, co mogłoby wybudzić mnie z tego jesiennego, a za chwilę zimowego letargu...ciekawa jestem, czy któraś z Was też tak ma...


nie chcę marudzić, bo ja nie z tych, którym wali się świat jak coś nie idzie po ich myśli, staram się trzymać nerwy na wodzy, ale czasami przeklnę siarczyście pod nosem...poza tym szukam różnych dróg , nowych przedsięwzięć, by każdy dzień był wypełniony po brzegi...w pracowni też szaleństwo świąt, oj dzieje się...wciąż staram się nie spocząć na laurach i dbam o własny rozwój instynktownie...
szukam zadowolenia siebie, a przede wszystkim Was moi kochani...
w ostatnim poście wspomniałam Wam o formach iod moulds decor, dzięki którym można tworzyć cudne dekoracje, dziś mam dla Was stemple, które są kolejną bazą do pracy...


tak nakręcona ozdobiłam nimi tace, kartki, tkaniny, a dziś WIESZAK, który jest nowym nabytkiem w naszej Różanej pracowni...wykonany na bazie drzwiczek od szafy, ma idealny kształt vintage, który daje pole do realizacji... w połączeniu z bielą i przecierką, która jest ze mną od zawsze, można stworzyć kolejną indywidualną rzecz...



...a skoro grudzień i czas odliczania to musi być też i KALENDARZ ADWENTOWY, w tym roku stworzyliśmy go w takiej właśnie formie...ta mała gwiazdka odlicza czas do świąt Bożego Narodzenia...




wstaje nowy  dzień, nowe siły i nowe realizacje, niech przyniesie nam wszystkim same dobre wieści... tego Wam i sobie życzę...

Aga z Różanej




środa, 15 listopada 2017

Album, tam przychodzi zapomnienie...

   

ALBUM...
magiczny przedmiot, książka, gdzie spotykają się wszystkie wspomnienia...
uwielbiam albumy rodzinne, tam zatrzymuje się czas i ciocia Halinka zawsze jest taka sama, a wujek Franek z grzywką zaczesaną w lok uśmiecha się niezmiennie...Tato obok Mamy stoi, za nimi rower ubrany w kolorowe tasiemki... malutka Jagoda uśmiecha się z nad kolorowych książeczek, które namiętnie oglądała...Tomasz i ja w dniu naszego ślubu...można tak długo, pewnie i Wy Macie swoje historie zaklęte w fotografiach...



czym byłoby nasze jestestwo, gdyby nie wspomnienia, gdyby nie dar przekazywania ich z pokolenia, na pokolenie...owszem dziś wygląda to zupełnie inaczej, zapełniamy foldery w komputerze i zawsze brak czasu na wywołanie... pomyślcie o tym, by zebrać się w sobie i jak najszybciej uwiecznić je na papierze, ja niestety jestem mądra po czasie, moje zdjęcia z ważnych dla naszej Rodziny chwil zostały skasowane przez wirusa i niestety pozostał tylko żal...


a jeśli mowa o albumach to chciałabym Wam pokazać ostatni album jaki stworzyłam dla bardzo sympatycznej Cioci Róży, to nie jest mój pierwszy album wykonany dla Niej, ale ten jest zupełnie inny, ponieważ po raz pierwszy wykorzystałam do zrobienia formy IOD decor moulds...




oto one


zdjęcia pochodzą z Pinterest, ponieważ jak pracuję, to zapominam zrobić zdjęć poglądowych,
myślę, że się nie obrazicie:)
formy wypełnia się glinką, bardzo dokładnie , a następnie



delikatnie wyjmuje się dekor, praca z glinką jest idealna, ponieważ można powtórzyć
działanie jak tylko nam się nie uda...taki gotowy dekor następnie przyklejamy klejem w miejsce dla nas wcześniej określone i pozostawiamy do wyschnięcia...
kiedy dekor wyschnie możemy robić z nim co dusza zapragnie: malować, woskować, delikatnie  przecierać...


zajrzyjcie do Sabiny z Wood & Crafts  tam poczytacie na temat form i będziecie mogły zakupić je sobie, musicie pamiętać jednak o jednym, to bardzo uzależnia:) a przy okazji pomaga w pracy...
ja już wpadłam, więc może za chwilę pokażę Wam więcej prac właśnie z dekorami...

a tak na koniec, pamiętajcie wywołajcie zdjęcia, które zalegają Wam gdzieś w folderach, może nawet skusicie się i stworzycie swój własny album z dekorami :)

Buziaki
Aga z Różanej

Ps. w związku z zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia, chciałabym jeszcze wspomnieć, że u góry w zakładce HEJ KOLĘDA możecie zobaczyć, co Różana przygotowuje dla Was na święta, w razie pytań zapraszam na rozanalaweczka903@wp.pl, gdzie postaram się odpowiedzieć na wszystkie Wasze pytania:) 



wtorek, 26 września 2017

Czasami warto ochronić stare przedmioty od zapomnienia...

 
Witajcie:)
 
ufff szmat czasu, aż dziwnie się czuję kiedy zaczynam stukać w klawiaturę i piszę do Was...
nie mam nic na usprawiedliwienie i już nie będę obiecywać, że częściej zajrzę, bo tyle się dzieje, że musiałabym pisać i pisać...
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze pod moim ostatnim postem, bardzo jestem wzruszona, że chciało się Wam poczytać o Różanej ... Jestem Wam też wdzięczna, że piszecie do mnie na Fb i odwiedzacie Instagram...Wiem, wiem to nie to samo co tutaj, ale wybaczcie ilość pracy czasami i mnie przerasta, staram się wszystko jakoś wypośrodkować i odpocząć, dlatego rezygnuję z czegoś, w tym wypadku z bloga na poczet chwili pobycia z własną RODZINĄ, bo jestem im to dłużna...
Zajęłam się trochę DOMEM, powoli po remontach staram się udomowić przedmioty, które zbierałam tyle lat...
były też WAKACJE RODZINNE w ukochanych BIESZCZADACH...to cudny czas o którym postaram się Wam opowiedzieć innym razem...
dzisiaj chciałam się z Wami przywitać tak jak lubię najbardziej...
tak moja PASJA jest ze mną wszędzie, to moja PRZYJACIÓŁKA na lepsze i gorsze dni..
 

 
dlatego dzisiaj o starym MANEKINIE krawieckim, którego miałam przyjemność odnawiać...
przepraszam Kingo, że tak długo czekał na światło dzienne:), myślę, że teraz będziesz ze mnie duma:)
jak to mają w zwyczaju STARE PRZEDMIOTY lubią trwać w zapomnieniu, dopóki nie pojawi się Osoba, która poczuje zew przydatności takiego PRZEDMIOTU...
ja to czuję go wciąż:) i zaczyna mnie to przerażać, bo w DOMU brakuje już wolnych miejsc...
powinnam się zatrzymać, ale co mam poradzić kiedy coś zawsze Duszę mą rozpali?
Niestety ten piękny MANEKIN nie jest mój, choć chętnie przygarnęłabym go do siebie...
właścicielką jest moja Znajoma Kinga, która " wydarła" Go z sideł pajęczyn...to PRZEDMIOT z Duszą po Jej Dziadku, który był bardzo dawno krawcem w naszym miasteczku...niestety Dziadka nie ma, ale za to jest to cudo, które miałam przyjemność odnowić na prośbę Kini...

 
MANEKIN był naprawdę w bardzo dobrej kondycji i niczego mu nie brakowało, ale jak mus , to mus...ponieważ dominującym kolorem w mieszkaniu Kingi jest biel i szarość, dlatego bardzo chciała, aby to CUDO , było w tych samych kolorach...

 
jak widzicie szarość pokryła idealnie beż, muszę wspomnieć, że to nie byle jaki MANEKIN...
cały korpus jest naciągnięty tkaniną, a noga i pozostałe elementy to prawdziwe drewno...
ponieważ kolor drewna nie pasował do całej koncepcji, dlatego pomalowałam je farbą w kolorze bieli...
 na pewno to Was zainteresuje: używam do wszystkiego farby kredowej, ostatnio maluję nią wszystko, ponieważ nadaje się idealnie do pracy, poza tym konsystencja i później faktura po wysuszeniu nadaje naturalnego wyglądu, brak połysku mnie bardzo satysfakcjonuje...

 
elementy drewniane przetarłam i zabezpieczyłam woskiem bezbarwnym, natomiast korpus
ozdobiłam wzorami w kolorze czarnym... wzory pochodzą z szablonów, które posiadam w Pracowni i często z nich korzystam, ponieważ wykonane są z idealnego tworzywa, które pozwala użytkować wielokrotnie...
 
 



 
ponieważ kolor szarości jest dość ciemny, co było zamierzone, postanowiłam rozjaśnić tkaninę woskiem wybielającym, który widzicie na zdjęciu wyżej...nie jest tajemnicą, że uwielbiam pracę na  produktach tej firmy, wosk ma tak sympatyczną konsystencję, że na tkaninie idealnie się rozprowadzał, a przy tym zostawiał piękny zapach...
co było jeszcze fajne, że struktura tej tkaniny na korpusie pozwalała uwypuklić nici, z których była wykonana, wybaczcie nie znam się na rodzajach tkanin , dlatego nie powiem Wam co to za materiał, ale wydaje mi się, że to coś naturalnego...


 
Znacie mnie:) uwielbiam detale i tym razem nie mogło ich zabraknąć...w głowie krążył mi koronkowy żabot, ale takowego niestety nie znalazłam, co nie znaczy, że kiedyś mi nie wpadnie w oko, ale za to zrobiłam różę z lnu, który wcześniej lekko usztywniłam zanurzając w farbie:)
czy nie uważacie, że nadała szyku ?
 
 
cieszę się z efektu końcowego i choć nie odkryłam tutaj Ameryki, bo przecież dużo jest tego w internecie, nasz MANEKIN tzn. Kingi i prawie mój hihihi, bo przecież nadałam mu drugie życie jest jedyny w swoim rodzaju...
 

 
cieszę się, że znowu mogę być z Wami i wyżyć się myślowo i piśmiennie...
Czuję się bardzo wyróżniona tym, że mogłam ocalić ten piękny PRZEDMIOT z Duszą od zapomnienia...właśnie za to kocham  moją Pasję, że pozwala mi czuć, a uczucie jest bardzo ważne w mojej pracy...
nie kochać, to nie umieć odkryć swojej duszy...
 
 
Aga z Różanej
 
 
 
 
Ps. wczoraj ja i mój Tomasz osiągnęliśmy pełnoletniość naszego związku małżeńskiego, w związku z tym chciałabym zadedykować Jemu jedną z moich ulubionych piosenek Kasi Stankiewicz Schyłek lata...
 
 

 
 
 

niedziela, 9 kwietnia 2017

" Jestem Aga z Różanej Ławeczki..."


 
Witajcie:)
...tak to ja...wyretuszowana i bez zmarszczek...:)
choć na zawsze stara duchem...
Kochani mam wielką przyjemność opowiedzieć Wam po raz kolejny i chyba już ostatni
 jak się to wszystko zaczęło, jak rodziła się moja Różana Ławeczka...
Kto z Was znajdzie czas i ochotę to zapraszam do najnowszego majowego MM
 ( " Moje Mieszkanie"), gdzie znajdziecie właśnie mnie i moją Różaną..


 
to wielka przyjemność gościć na łamach tej, a jakże poczytnej gazety...
 Kobieta z pasją, to mój ulubiony kącik w  miesięczniku, więc kiedy otrzymałam od Redakcji zaproszenie na sesję zdjęciową z przyjemnością skorzystałam...
wiele z Was już tam było, dziś i ja tam jestem...:)
duma i radość mnie rozpierają i nie będę tego ukrywać...skaczę z radości...


 
cała sesja to fajna przygoda i zarazem wspomnienie, które będzie ze mną już na zawsze...
w  tym miejscu chciałabym podziękować ekipie Marty za dużą cierpliwość i wyrozumiałość:)


 
najbardziej cieszę się, że możecie zobaczyć moją Pracownie, w której spędzam tak wiele czasu,
 w której powstają moje Różane Twory...która powstała w piwnicy, w miejscu tak nietypowym...
o reszcie doczytacie...



 
W gazecie znajdziecie również pomysł na romantyczne, babcine okienko, które specjalnie dla Was przygotowałam na tę okazję...
 to stara rama, którą dostałam od Znajomego...
przepis na wykonanie w MM

 
a teraz już na sam koniec, zacytuję siebie z Instagarama :
" Chciałabym Wam podziękować za wszystkie przemiłe słowa i gratulacje jakie od Was otrzymałam  ...To dla mnie bardzo ważne, bo choć Wszyscy Jesteśmy porozsiewani po całym świecie to Różana jest tym miejscem, które nas łączy... moje serce przepełnione jest radością i szczęściem, nie pytajcie czy się to mieści?:) u mnie tak:) czuję wdzięczność za to, że Jesteście ze mną i mam od Was takie wsparcie..."
ściskam Was mocno i życzę Wam przyjemnego wieczoru...
Pamiętajcie Marzenia się spełniają, a Różana jest tego żywym przykładem...
 
 
Buziaki
Aga z Różanej



niedziela, 5 marca 2017

Niedzielny poranek z zapachem chleba w tle ...

 
 
 
" Powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy kęs może ukroić dla siebie i na karmić się jeśli jest głodny"
Brat Albert
 
 
Witajcie...
jest niedzielny poranek...budzi nas poranny zapach pieczonego chleba...
zaraz zasiądziemy Wszyscy przy porannym śniadaniu i zasmakujemy tego powszedniego daru...
kromka chleba tak zwykła i tak niezwykła...kto o niej pomyśli jeśli dookoła tyle różności...
każdy z nas szuka nowinek, którymi raczy się, a tu taka prostota dnia codziennego...chleb...
...a wszystko zaczęło się od pięknie zapakowanego daru od mojego Różanego Gościa, Iwonki
 która zobaczywszy na IG , że zakupiłam sobie lniany worek, stwierdziła, że teraz to już muszę koniecznie upiec...mój własny chleb...


 
znacie mnie i wiecie, że mam dwie lewe do gotowania i pieczenia, a we własnej kuchni czuję się jak  intruz...owszem gotuję jak muszę i piekę jak moja Rodzina błaga o coś słodkiego...ale żebym przykładała się tak solidnie to raczej wątpliwa sprawa..
jednak Iwonka we mnie uwierzyła, więc nie mogłam Jej zawieść...
najpierw przywiozła w darze dla mnie bochen własnoręcznie upieczony, bym mogła skosztować, a że lubię strasznie ciemny chleb bardzo się ucieszyłam...w prezencie również dostałam zakwas i przepis...
oj zbierałam się do tego wypieku, zbierałam, nawet co niektórzy zaczęli we mnie wątpić, ale w końcu nastał ten dzień i z kartką wypisanych produktów wybrałam się na poszukiwania mąki...
powiem Wam, że w moim małym miasteczku to nie lada wyczyn odszukać mąkę specjalnie do wypieku chleba. Dziewczyny które już piekły taki chleb, wiedzą, że to mąka pszenno razowa i żytnio razowa, a te które jeszcze nie piekły, muszą pamiętać, że mąka razowa to mąka, której ziarno zostało tylko raz zmielone i zawiera cały wachlarz bogatych w składniki mineralne łupin , które są odrzucane przy produkcji białej, zwykłej mąki...
nie będę pisać co daje nam jedzenie kanapek właśnie z tego chleba, bo to każda z nas może znaleźć w internecie, poza tym jest tyle poradników na ten temat, że mogłabym tutaj przytaczać mnóstwo cytatów, ale nie o tym chciałam Wam dzisiaj napisać...


 
chleb piekłam już drugi raz i na pewno nie ostatni, a wiecie co jest najlepsze? szybko się go robi, nie trzeba żadnych dobrych rad i kiedy nastawimy piekarnik na czas jeszcze wieczorem, rano możemy napawać się zapachem i smakiem cudnie wypieczonego chleba...ach...
dobra, bo ja tyle o tym chlebie, a może chciałybyście spróbować?
to podsuwam Wam przepis i namawiam do spróbowania, bo jak raz spróbujesz, to wpadłaś jak śliwka w kompot...
 
składniki na domowy chleb
 
* 1i 1/2 kg mąki pełnoziarnistej: pszenna, żytnia, orkiszowa ( ja używam mąki z firmy Lubella)
* 1/2 kg mąki pszennej
*1 szkl otrębów
*1 szkl siemia lnianego
1/4 szkl dyni, słonecznika
3 płaskie łyżeczki soli
 
wszystkie suche składniki wymieszać
 
1 i 1/2 l ciepłej wody +zakwas wymieszać dokładnie
 
dalej wlać do misy z suchymi składnikami i dobrze wymieszać do połączenia się składników
 
( w tym momencie możecie po wymieszaniu, odłożyć 3 łyżki zakwasu, na kolejny chleb, ja wkładam w słoik, wkładam do lodówki i nie trzymam go dłużej niż dwa tygodnie)
 
składniki pozwalają nam wypiec dwa bochenki chleba w blaszkach o dł. ok 30cm
musicie pamiętać, o wyłożeniu foremek papierem do pieczenia, dla szybszego wyłożenia już upieczonych bochenków
wyłożone ciasto w formach odkładamy na 6-8 h, by sobie rosło i po upływie tego czasu
foremki wkładamy do pieca na 1i 1/2 h i pieczemy w 180 stopniach...
 
po wyjęciu chleba z piekarnika pamiętajcie o wyłożeniu go z foremek i zdjęciu papieru , by chleb mógł odparować
a potem to tylko życzę Wam SMACZNEGO!!!
 
 
Pamiętajcie taki chleb najlepiej przechowywać w lnianych workach, ja zakupiłam sobie takowy
u Marty Meis Ideis, to kobieta, która szyje cudowności z lnu i warto zajrzeć do Niej...
 

 
 
...to co? już Was namówiłam?
uciekam robić śniadanie, bo nie mogę się oprzeć temu cudownemu zapachowi...
jeszcze raz DZIĘKUJĘ Iwonce za wszystkie rady i mam nadzieję, że i Wam zasmakuje Jej bochen chleba...
 
za oknem piękne słońce :)
mnie dzisiaj czeka jeszcze jedna przyjemność, ale o tym już innym razem...:)
 
cudownej rodzinnej niedzieli:)
 
Aga z Różanej