wtorek, 26 września 2017

Czasami warto ochronić stare przedmioty od zapomnienia...

 
Witajcie:)
 
ufff szmat czasu, aż dziwnie się czuję kiedy zaczynam stukać w klawiaturę i piszę do Was...
nie mam nic na usprawiedliwienie i już nie będę obiecywać, że częściej zajrzę, bo tyle się dzieje, że musiałabym pisać i pisać...
Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze pod moim ostatnim postem, bardzo jestem wzruszona, że chciało się Wam poczytać o Różanej ... Jestem Wam też wdzięczna, że piszecie do mnie na Fb i odwiedzacie Instagram...Wiem, wiem to nie to samo co tutaj, ale wybaczcie ilość pracy czasami i mnie przerasta, staram się wszystko jakoś wypośrodkować i odpocząć, dlatego rezygnuję z czegoś, w tym wypadku z bloga na poczet chwili pobycia z własną RODZINĄ, bo jestem im to dłużna...
Zajęłam się trochę DOMEM, powoli po remontach staram się udomowić przedmioty, które zbierałam tyle lat...
były też WAKACJE RODZINNE w ukochanych BIESZCZADACH...to cudny czas o którym postaram się Wam opowiedzieć innym razem...
dzisiaj chciałam się z Wami przywitać tak jak lubię najbardziej...
tak moja PASJA jest ze mną wszędzie, to moja PRZYJACIÓŁKA na lepsze i gorsze dni..
 

 
dlatego dzisiaj o starym MANEKINIE krawieckim, którego miałam przyjemność odnawiać...
przepraszam Kingo, że tak długo czekał na światło dzienne:), myślę, że teraz będziesz ze mnie duma:)
jak to mają w zwyczaju STARE PRZEDMIOTY lubią trwać w zapomnieniu, dopóki nie pojawi się Osoba, która poczuje zew przydatności takiego PRZEDMIOTU...
ja to czuję go wciąż:) i zaczyna mnie to przerażać, bo w DOMU brakuje już wolnych miejsc...
powinnam się zatrzymać, ale co mam poradzić kiedy coś zawsze Duszę mą rozpali?
Niestety ten piękny MANEKIN nie jest mój, choć chętnie przygarnęłabym go do siebie...
właścicielką jest moja Znajoma Kinga, która " wydarła" Go z sideł pajęczyn...to PRZEDMIOT z Duszą po Jej Dziadku, który był bardzo dawno krawcem w naszym miasteczku...niestety Dziadka nie ma, ale za to jest to cudo, które miałam przyjemność odnowić na prośbę Kini...

 
MANEKIN był naprawdę w bardzo dobrej kondycji i niczego mu nie brakowało, ale jak mus , to mus...ponieważ dominującym kolorem w mieszkaniu Kingi jest biel i szarość, dlatego bardzo chciała, aby to CUDO , było w tych samych kolorach...

 
jak widzicie szarość pokryła idealnie beż, muszę wspomnieć, że to nie byle jaki MANEKIN...
cały korpus jest naciągnięty tkaniną, a noga i pozostałe elementy to prawdziwe drewno...
ponieważ kolor drewna nie pasował do całej koncepcji, dlatego pomalowałam je farbą w kolorze bieli...
 na pewno to Was zainteresuje: używam do wszystkiego farby kredowej, ostatnio maluję nią wszystko, ponieważ nadaje się idealnie do pracy, poza tym konsystencja i później faktura po wysuszeniu nadaje naturalnego wyglądu, brak połysku mnie bardzo satysfakcjonuje...

 
elementy drewniane przetarłam i zabezpieczyłam woskiem bezbarwnym, natomiast korpus
ozdobiłam wzorami w kolorze czarnym... wzory pochodzą z szablonów, które posiadam w Pracowni i często z nich korzystam, ponieważ wykonane są z idealnego tworzywa, które pozwala użytkować wielokrotnie...
 
 



 
ponieważ kolor szarości jest dość ciemny, co było zamierzone, postanowiłam rozjaśnić tkaninę woskiem wybielającym, który widzicie na zdjęciu wyżej...nie jest tajemnicą, że uwielbiam pracę na  produktach tej firmy, wosk ma tak sympatyczną konsystencję, że na tkaninie idealnie się rozprowadzał, a przy tym zostawiał piękny zapach...
co było jeszcze fajne, że struktura tej tkaniny na korpusie pozwalała uwypuklić nici, z których była wykonana, wybaczcie nie znam się na rodzajach tkanin , dlatego nie powiem Wam co to za materiał, ale wydaje mi się, że to coś naturalnego...


 
Znacie mnie:) uwielbiam detale i tym razem nie mogło ich zabraknąć...w głowie krążył mi koronkowy żabot, ale takowego niestety nie znalazłam, co nie znaczy, że kiedyś mi nie wpadnie w oko, ale za to zrobiłam różę z lnu, który wcześniej lekko usztywniłam zanurzając w farbie:)
czy nie uważacie, że nadała szyku ?
 
 
cieszę się z efektu końcowego i choć nie odkryłam tutaj Ameryki, bo przecież dużo jest tego w internecie, nasz MANEKIN tzn. Kingi i prawie mój hihihi, bo przecież nadałam mu drugie życie jest jedyny w swoim rodzaju...
 

 
cieszę się, że znowu mogę być z Wami i wyżyć się myślowo i piśmiennie...
Czuję się bardzo wyróżniona tym, że mogłam ocalić ten piękny PRZEDMIOT z Duszą od zapomnienia...właśnie za to kocham  moją Pasję, że pozwala mi czuć, a uczucie jest bardzo ważne w mojej pracy...
nie kochać, to nie umieć odkryć swojej duszy...
 
 
Aga z Różanej
 
 
 
 
Ps. wczoraj ja i mój Tomasz osiągnęliśmy pełnoletniość naszego związku małżeńskiego, w związku z tym chciałabym zadedykować Jemu jedną z moich ulubionych piosenek Kasi Stankiewicz Schyłek lata...