piątek, 27 czerwca 2014

Jak ja się cieszę...



" Znajoma kichnęła głośno, potarła głowę. Wiedźma bez słowa sięgnęła po zioła i dolała do imbryka wody. 
- Wracam od medyka – wychrypiała Znajoma. – Zaordynował mi jakąś wstrętną miksturę i pigułki wielkości śliwki, które muszę połykać w całości. Prawdopodobnie liczy na to, że już po pierwszej zadławię się i skończą się moje kłopoty. Prócz tego zabronił mi jeść pieczone mięso i pić mleko. Nie wolno mi też przegrzewać się, ani siedzieć w chłodzie. Powiedział, że kolejne przeziębienie w tym roku jest wynikiem tego, że nie dbam ani o dietę, ani właściwą temperaturę. Wiedźma sięgnęła po kubek, wlała do niego wrzątek.
- Zauważyłaś, że nie powiedział ci tego, co naprawdę ważne? Zresztą większość medyków tego nie mówi, bo gdyby ludzie zaczęli ich słuchać szybko straciliby klientów.
- A co to takiego? Jakieś zioła? – spytała Znajoma.
- Nie – pokręciła głową Wiedźma. – Tak jak wielu ludzi za wiele pracujesz. Zwykle żaden medyk nie zaleca dni wolnych, spacerów brzegiem morza, włóczęgi po lesie. Nikt z nich nie mówi, jak zbawienny wpływ na zdrowie mają ptasie trele i kwiaty w ogrodzie, sen i uśmiech, dobre słowa. Łatwiej jest zapisać pigułki, niż radość, odpoczynek i czas dla siebie – stwierdziła Wiedźma i wręczyła Znajomej świeżo zaparzoną melisę."
Zapiski Wiedźmy tu

Witajcie:)

Dziękuję za tak miłe przyjęcie i za to, że nie zapomniałyście o
Różanej Ławeczce...
dzisiaj zaczęłam mój post od jednego z wielu opowiadań Wiedźmy, którą 
mam  przyjemność "poczytywać" na fb...
warto zajrzeć do Niej, bo mądre i bardzo przydatne myśli przekazuje...
te zapiski akurat wybrała dla mnie Monia, moja psiapsiółka:)
dlaczego?
bo stwierdziła, że nie umiem odpoczywać...!!!
po krótkim namyśle przyznałam jej rację, ale czy nad tym aż tak bardzo ubolewam...?
hmmm, chyba nie...
po prostu tak mam, że odkąd moja Pasja jest zawsze ze mną 
odpoczywam przy niej i gdybym nie wiem jak była zmęczona, to i tak
dłubię coś cały czas...

ale posłuchałam Wiedźmy i przyrzekam, że wypocznę, ach wypocznę!!!:)
 jutro wyjeżdżam w moje ukochane GÓRY!!!
razem z moją Rodzinką...
nawet nie wiecie jak bardzo rozpiera mnie radość!!!
nie byłam tam dwa długie lata, a teraz wracam...
Pamiętacie, kiedyś mówiłam Wam o moim jedynym miejscu na ziemi...
to właśnie GÓRY!!!
chciałabym tam zamieszkać i poczuć się WOLNA!!!
bo tylko tam mogę znaleźć czas dla siebie i poczuć się spełniona...
wiem, wiem będę tęsknić za hebelkiem i pędzlami, ale jak odpocznie moja głowa
to i nowe pomysły przyjdą...

a teraz tak szybciutko, chciałam Wam pokazać bojki wykonane przez Różaną
wedle zamówienia:)
bojki są dla Reni z Dogonić własne marzenia

pomysł wyszperała z neta, a ja popłynęłam dalej:)
drewniane kołki kwadratowe, obmalowałam akrylem...
szablony wycięłam, a resztę pomalowałam odręcznie...
przetarłam na koniec wszystko papierem 240, co dodało trochę klimatu vintage...
zabezpieczyłam wszystko woskiem bezbarwnym, żeby było bardziej naturalnie...
gruby sznur i bojki jak ulał:)

tak mi się spodobały, że postanowiłam jak wrócę z wakacji i dla siebie  takie zrobić, ale
w klimacie bardziej rustykalnym...








...a teraz program jaki przygotowałam na wyjazd...
z racji, że już czwarty raz tam jedziemy, część gór zwiedziliśmy...
najurokliwsza dla mnie była jak dotąd 
Dolina Pięciu Stawów i polana w Dolinie Chochołowskiej pełne krokusów...
reszcie też niczego nie ujmuję, bo każdy zakątek Tatr ma swój urok...

w tym roku lajtowo...

Staw Smreczyński- Dolina Kościeliska źródło net
Kalatówki i Pustelnia Brata Alberta źródło net
Gęsia Szyja źródło net
Grześ źródło net

na pewno jeden dzień WIELKIEGO LENIUCHOWANIA!!!
na

polana pod Reglami źródło net


 i cel Naszych tegorocznych wakacji


Czarny Staw po Rysami źródło net


 ...pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłam Czarny Staw Gąsienicowy...
byłam pod wielkim wrażeniem, która z Was miała przyjemność to miejsce odwiedzić
na pewno podziela moje achy i ochy...już wtedy obiecałam sobie, że przyjdzie i czas na 
Czarny Staw pod Rysami...

po tak urokliwych uniesieniach dla Duszy mej, przyjdzie czas i na ciało...

OSCYPKI

tylko gorące i świeżutkie od Bacy z Doliny Kościeliskiej...:)

źródło net

mniam...

ufff, ale jestem nabuzowana dobrą energią i nawet zła pogoda nie jest mi w stanie popsuć humoru...
co prawda droga i 8-12 godz, jazdy trochę nas dołuje, ale co tam przecież

JEDZIEMY NA WAKACJE!!!

uciekam się prasować i pakować...

PS. a jak wrócę to pokażę Wam moje scrapowe albumy, które zrobiłam na zakończenie
roku szkolnego...

Buziaki i z góralskim przytupem Was żegnom...:)
do kolejnego przeczytania...:)



poniedziałek, 23 czerwca 2014

Wracam po długiej przerwie z Kuferkiem wspomnień...




Witajcie:)
Boże jak ja się za Wami i za moim pisaniem stęskniłam...
WITAM wszystkie nowe różane Duszyczki i ściskam mocno te stare, które
 mam nadzieję i za mną się stęskniły...:)
dziękuję Beatce z Utkane z pasji, za piękne woreczki, które
 już znalazły swoje miejsce w mojej sypialni i
 Marioli z Decokuferka za cudnego Anioła...

nawał obowiązków, który mnie czasowo pochłonął mam nadzieję mam już za sobą...
co prawda nowe pomysły i plany już się zakradają w mojej głowie, ale i na nie przyjdzie czas...

tymczasem...
egzaminy z Florystyki zakończone, wyniki w sierpniu, więc co ma być to będzie, a ja...
nie mogąc usiedzieć w domu na pupie tworzę ...
co?
mówi Wam coś słowo

WSPOMNIENIA
Wspomnienia to takie motyle, które ulatują i żeby je zatrzymać
skrywamy w...
Kuferku wspomnień...
pudełeczko niby zwyczajne, ale jakie sekrety może zawierać...
ja takie mam dla Jagi, mojej ukochanej córeczki...
 kiedy Dziewczyna osiągnie wiek dojrzały:):) to oto taki
kuferek wspomnień
przed Nią otworzę...
mam tam Jej rysunki z przedszkola, szkoły
opaskę, którą miała w szpitala założoną zaraz po urodzeniu, akt urodzenia,
pierwsze ząbki, które Wróżka-zębuszka mi zostawiła...
pierwsze loki, jakie Pani fryzjerka jej ścięła...
małe stópki i rączki w farbie odbite itd...
ach to piękny sposób na zatrzymanie czasu, bo tak szybko płynie...


Kuferki Wspomnień , które wykonałam w czasie wolnym od
moich zajęć florystycznych...

serwetka z DZIEWCZYNKĄ I JEJ MISIEM, ma poważne wzięcie na Różanej Ławeczce...
ten Kuferek jest bez postarzeń, pomalowany białą akrylówką,
ozdobiony transferem i okuciami...




tutaj to już inna historia...
DZIEWCZYNKA ta sama, ale ...
tutaj poszły w ruch już przetarcia, by nadać trochę upływającego czasu...
tematem transferu była karta z przeszłości, imię Małej i data jej urodzin na tylnej ściance Kuferka...





okucia i przetarcia dodały smaczku...
papier do drewna 240 dokonał cudu, odkrywając piękne słoje drewna...
a kropeczki nim przetarte wtopiły się w całość...
Kuferek pomalowałam białą farbą akrylową, ale wcześniej, by 
uzyskać vintage nałożyłam orzechowy podkład...



ponieważ Kuferek wspomnień miał być podarunkiem od Chrzestnej, więc
w środku na wieku dopisałam transferem dedykację...
to takie miłe, kiedy po latach można wspomnieć osobę, która obdarza nas takim prezentem...




jak widzicie pamiętałam też o środku Kuferka...
przetarcia i słoje musiały i tam odnaleźć się...


wieko Kuferka wspomnień pokryłam spękaczem dwuskładnikowym,
 nie muszę chyba dodawać, że  uwielbiam ten preparat, bo
 jego struktura i szklisty smaczek pięknie komponuje się z całością...
patyna lub bitum wypełnia jego szczeliny, przez co wszystko nabiera lat...
och jak ja kocham takie vintage...



tutaj kolejny Kuferek,  tym razem dla Hani...
wykonany jest podobnie jak poprzedni...
tylko ścianki boczne już w kolorze szarości nie różu...













ponieważ długo mnie  z Wami nie było, to pokarzę Wam
 jeszcze jedną skrzyneczkę, która
ma również spełniać podobne zadanie jak poprzednie...
tym razem całość oklejona jest piękną vintage-serwetką w różyczki..
jak Wam już wcześniej zaznaczyłam Dziewczynka z misiem ostatnio ma wzięcie...:)
ale cóż się dziwić jak Ona taka słodka...







to na tyle dzisiaj...
mam nadzieję, że wkupiłam się w Wasze łaski za tak długą nieobecność:)
prace, które zrobiłam przez ten czas na pewno postaram się Wam pokazać i
żadna z nowości na Różanej Ławeczce Was nie ominie, przyrzekam!!!

a zapomniałam Wam wspomnieć o moich Kopciuszkach...
gniazdo puste, więc myślę sobie, że czas na odchowanie małych już się zakończył...
rodzina Kopciuszków odleciała pozostawiając puste gniazdko...


Buziaki:)