Cicho... sza
Cicho...sza
Właśnie próbuję odnaleźć swój świat
Kiedy szukasz do mnie drogi,
ja Ci chętnie w tym pomogę
I może kiedyś się dowiemy,
czego tak naprawdę chcemy...
Witajcie:)
...i tak minęły dwa tygodnie od czasu kiedy mogę radować się moim nowiuteńkim tarasem...
DZIĘKUJĘ za przemiłe komentarze i cieszę się, że i Wam spodobał się mój tarasik, szkoda mi tylko Dziewczyn, które nie mają nawet malutkiego "wychotka" na świeże powietrze...
obiecałam Wam, że kiedy już sobie jako tako "ogarnę", pochwalę się,
co czynię właśnie dzisiaj...
przyznam się, że to jeszcze nie koniec upiększania, ale to już innym razem...
teraz jest jak jest i kiedy tylko mam czas, cieszę się
tą moją " Cichością" jak go nazwałam...
tą moją " Cichością" jak go nazwałam...
***
zaraz po ostatnim poście, szybciutko pojechałam po fotele wiklinowe, by móc na nich sobie usiąść i odpocząć, przemalowane wyglądają o niebo lepiej...
do malowania użyłam farby olejnej, ponieważ wydaje mi się bardziej odporna na słońce i deszcz...
kiedy malujecie wiklinę, pamiętajcie o płaskim pędzlu, domaluje wszystkie szpary...
do malowania użyłam farby olejnej, ponieważ wydaje mi się bardziej odporna na słońce i deszcz...
kiedy malujecie wiklinę, pamiętajcie o płaskim pędzlu, domaluje wszystkie szpary...
zakupiłam w komplecie trzech u Pana na starociach...
teraz
teraz
pomalowany farbami AS, zawoskowany i przetarty
czyni powinności stolika tarasowego
w moich marzeniach, kiedy planowałam Cichość, były zawsze długie powłóczyste tkaniny, które miały oddzielać mój osobisty świat od zewnętrznego zgiełku...
dziś koronkowe firanki dodatkowo ocieplają mój zakątek, dodając romantycznego anturażu...
kiedy tylko mój osobisty M zawiesił karnisze, a ja odebrałam zasłony od mojej krawcowej, wiedziałam już, że całość nabierze łagodności, a
belki czyniące niby zadaszenie, będą pięknie współgrały z resztą,
co tu gadać same zobaczcie...
belki czyniące niby zadaszenie, będą pięknie współgrały z resztą,
co tu gadać same zobaczcie...
zapytacie, a co kiedy pada deszcz?
i tutaj sprawdziła się podpowiedź Pani pracującej w sklepie z tkaninami...
tkanina na zasłony zewnętrzne najlepiej jakby posiadała w swoim składzie poliester, czyli włókna syntetyczne, które powodują, że taka tkanina
się nie gniecie!
się nie gniecie!
dobrze chroni przed słońcem!
a przede wszystkim szybko schnie, ponieważ nie wchłania wody!!!
100% się sprawdziło po pierwszej ulewie, krople deszczy spływały po tkaninie, wystarczyło strzepnąć, a wszystkie krople spadły...
100% się sprawdziło po pierwszej ulewie, krople deszczy spływały po tkaninie, wystarczyło strzepnąć, a wszystkie krople spadły...
powiecie, ale one muszą ohydnie wyglądać, i tu Was znowu zaskoczę, ponieważ tkanina, którą kupiłam przypomina swoją strukturą len naturalny:) więc czego pragnąć więcej...:)
***
ponieważ moja Cichość ma niewielki metraż i zmieszczą się tutaj tylko dwa wiklinowe fotele, stolik i lampion, to przecież nie mogło zabraknąć koszy z lawendą i kilku bibelotów, które tak lubię...
stare, wyszperane gdzieś świeczniki też "upchnęłam", by wieczorami można było oko nacieszyć palącymi się na nich świecami, które ozdobiłam serwetką...
snopki tegorocznej lawendy...
serca z mojej Pracowni, które wycięte z dechy 2cm, przetarte wszystkim polecam...
skrzydła uszyte przez Dorotkę z Nutki Nostalgii
tymczasowo zawisły na metalowej klatce, która czeka na swoje miejsce...
no i wcześniej wspomniana lawenda w wiklinowych koszach, wieczorami upaja swoim zapachem...
niezwykle klimatyczna...
ostatnio do Pracowni przywiozłam także szklane świeczniki zwisające na łańcuszkach w kształcie butelki, część już sprzedałam - niebieskie zostawiłam dla siebie, wiszą na belkach i pięknie odbijają światło...
lampion, który też pochodzi z mojej Różanej Pracowni jest główną
ozdobą mojej oazy ciszy i spokoju...
miło kiedy w Cichości wszystkie świece są pozapalane i można
odpocząć po pracowitym dniu...
odpocząć po pracowitym dniu...
jak widzicie mam niezłego bzika na punkcie świec...
cóż uwielbiam je, kiedy zapalam jedną, dugą i kolejną mrok staje się dla nich pięknym tłem,
wtedy królują i można patrzeć w nie i patrzeć ...
***
***
w ogrodzie od jakiegoś czasu kwitną Hortensje, lekki fiolet wpasował się idealnie w tarasowe tło...
***
pisząc ten post przypomniała mi się piosenka "Cisza", Joanny Komorowskiej
z " Domu nad Rozlewiskiem" ...
więc Kto ma ochotę może posłuchać ze mną, a Kto nie, to zapraszam na kolejny post, w którym będzie o spotkaniu u Anitki z NitkaDesign
żegnam Was z mojej Cichości pachnącej lawendą i życzę miłej niedzieli...
Buziaki:)
Aga z Różanej