wtorek, 6 sierpnia 2013

Mój kawałek prywatnego nieba...

 MASZYNA z mich marzeń:)


Witajcie :)
Pozdrawiam Was ciepło, bo na dworze masakryczny żar, ale 
w końcu to lato, więc cieszmy się tym, co mamy:)

Dlaczego trochę prywaty, bo...
Od pewnego czasu zaniedbałam mój domeczek. 
Siedzę w tej mojej "RÓŻANEJ pracowni" i nie mam czasu 
nawet zrobić czegoś tak naprawdę dla siebie:)
Podziwiam prace moich koleżanek i bardzo chciałabym zrobić C O Ś ...
Postanowiłam poczynić pierwszy krok i wyciągnęłam na światło dzienne
moją starą maszynę, o której Wam kiedyś pisałam.


Maszyna piękna, bo stara:)


Jest trochę "zjedzona" przez ząb czasu, ale...
jaka piękna.
Marzyłam o niej już od dłuższego czasu. 
Aż tu nagle dzięki p. Róży urzeczywistniłam swoje marzenia:)

WARTO WIERZYĆ W MARZENIA

Biedna, musiała trochę odczekać, bo jak wiecie u mnie czas na wagę złota, ale...
i na ten mebel przyszedł czas:)
Nie mogę nie wspomnieć o moim M, który po cichaczu pomógł mi wymalować
to cudo.
Zawsze marzyłam o białej nodze, ale KOBIETA zmienną jest i jest czarna:)


Blat zostawiłam taki jaki był. Nie chciałam popsuć oryginału.
Nawet zapach jeszcze pozostał.
Odnowiłam tylko  troszeczkę politurę , ale ząb czasu pozostał.
I tak ma być. To moja MASZYNA i nikomu nic do tego:)




Teraz stoi w kącie mojej sypialni i służy jako mój "osobisty" stolik.
Będzie jeszcze lampa, ale i ona musi oddczekać swoje:)
Maszyna nie jest moim ostatnim nabytkiem.
 Czeka na swoją jeszcze jedną "staroć", ale ... 
... to już inna bajka:)


Różane buziaki dla wszystkich :)

19 komentarzy:

  1. Witaj!
    Mam w tym typie maszynę po babci...
    Mam doń ogromny sentyment:)
    Twa maszyna cudna!
    Moc pozdrowień!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i właśnie nie chciałam wszystkiego przerabiać, po prostu szkoda. Dzięki, buziaki.

      Usuń
  2. Cudowności :) moja babcia też taką miała, ale nie wiem co się z nią stało :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Też marzyłam o nogach od maszyny. Są teraz w moim posiadaniu i stoją w sypialni. Nadgryzione przez czas są czarne i takie zostaną tylko blat muszą dostać nowy bo stary się nie zachował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajna rzecz taka noga:) Ja pozostawiłam blat, choć mój M. twierdzi, że taki nieestetyczny, ale co ja mam zrobić jeśli taki mi się podoba?:) Musiałam go przekonać innym sposobem ha ha ha ...

      Usuń
  4. Uroczy zrobiłaś stoliczek, ja tez mam nogi (trzy) ;=)) a dzis rozmawiałam z panem,który naprawia maszyny i obiecał mi,że jedną z Singerek spróbuje mi wyremontować, abym mogła na niej szyć ( ciężkie tkaniny,skórę itp).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. łał, to ci dopiero sprawa... ja niestety nie umiem szyć i pozostały mi same nogi:) Buziaki

      Usuń
  5. Piękny stolik poczyniłaś...:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Taka maszyna stoi u mojej babci, szył na niej mój dziadek, pamiętam to z dzieciństwa. To piękna ozdoba :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz jak miło powspominać. I właśnie o to chodzi, by nie wyrzucać tylko szukać DUSZY :) Buziaki

      Usuń
  7. Kiedyś nawet maszyny do szycia wyglądały jak dzieła sztuki.
    Twoja pięknie się prezentuje,też marzę o takiej posłuży mi za stolik do kuchni.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciszę się, że ją w końcu mam. Naczekałam się , ale się opłaciło:) Pozdrawiam

      Usuń
  8. Piękna Singerka, też mam podobną i jest calutka nawet ma jeszcze orginalny rzemienny pasek napędowy. Stoi sobie tak w całej okazałości, jakoś nie mam sumienia przerobić jej na stolik i tak spełnia tolę stolika na różne piękne "durnostojki" :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń